czwartek, 5 maja 2011

Zbawienie chrześcijan oraz zbawienie innowierców

Droga do zbawienia jest tylko w Jezusie:

"Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie."(J 14,8-9)

To co w takim razie z innowiercami ? Jasne, że nie ma czegoś takiego jak połowiczne zbawienie. Nauczanie Kościoła jest proste: Kościół Chrystusowy trwa w Kościele Katolickim w pełni, więc Kościół Katolicki ma pełnię środków zbawczych już sam w sobie. Są natomiast również inne wspólnoty, począwszy od głównych kościołów chrześcijańskich, przez różne zbory, również wyznające chrześcijaństwo, aż po wyznawców innych religii monoteistycznych, a nawet politeistycznych. W tych wspólnotach, w różnym stopniu znajdujemy tzw. ziarna prawdy, to znaczy elementy, które są prawdziwe - w praktyce: zgodne z nauczaniem Kościoła !

W ten sposób można powiedzieć, że kościoły protestanckie również poniekąd przynależą do Kościoła Chrystusowego - na mocy przynależności, którą ma Kościół Katolicki, za sprawą działania Ducha Świętego w nich i owych elementów prawdziwych doktryn. Nawet religie politeistyczne i ateiści w jakiś-tam sposób są przyporządkowani do Ludu Bożego. Gdzie więc jest zbawienie? Zbawienie jest tylko w Kościele Chrystusowym, który trwa w Kościele Katolickim. Kościół jest więc do zbawienia koniecznie potrzebny. To nie znaczy, że ateista, muzułmanin, czy protestant nie mogą zostać zbawieni. Owszem, nie mogliby, gdyby wiedząc, że to w Kościele Katolickim jest pełnia prawdy, szczerze to w sercu uznając, mimo to nie chcieli przyjść do pełnej jedności z KK, albo wytrwać w niej. Czy są jednak tacy głupcy, którzy by wiedzieli, że gdzieś jest zbawienie, a mimo tego szli w inną stronę dla własnego wygodnictwa? Nie wiem, ciężko mi to sobie wyobrazić.

Tak więc póki protestant jest przekonany, że postępuje zgodnie z Bożą wolą - będzie zbawiony. Na mocy zbawienia danego Kościołowi i jego przynależności do Niego przez samą dobrą wolę i przez ziarna prawdy. Analogicznie rzecz się ma z muzułmaninem czy nawet ateistą. Będą sądzeni z postępowania zgodnego z ich systemem wartości, z miłości. Jeśli będą zbawieni - a mogą być, o ile świadomie nie odrzucą Jezusa i Kościoła - to na mocy zbawienia danego Kościołowi.
Co jeszcze w tym temacie...? Aha - to nie znaczy, że mamy ustawać w poszukiwaniu prawdy. Nie, przeciwnie: jeśli naprawdę postępuję zgodnie z prawem moralnym wyrytym we mnie, to niezależnie od wyznania będę się zbliżać do Boga, a więc Bóg będzie mi pokazywał coraz bardziej Siebie i przyciągał coraz bliżej - aż do nawrócenia i w konsekwencji - przyjścia do pełnej jedności z Kościołem. Bo Bóg nie chce, żebyśmy pełnią radowali się dopiero w Niebieskim Jeruzalem jako Kościół Tryumfujący - ale już teraz kosztowali jej przedsmaku w Kościele Pielgrzymującym!

wtorek, 3 maja 2011

Śmierć Bin Ladena - "Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie".

02.05.2011 (IAR) - Katolicki arcybiskup z Lahore w Pakistanie wyraził obawę, że następstwem zabicia Osamy bin Ladena przez amerykańskie siły specjalne mogą być odwetowe ataki islamistów na wspólnoty chrześcijańskie w tym kraju. Mieszane uczucia po akcji amerykańskich sił specjalnych wyrażają również przedstawiciele Kościoła katolickiego w Indiach i Bangladeszu.
Arcybiskup Lawrence Saladanha z Lahore stwierdził, że ekstremiści islamscy mogą w odwecie za śmierć Osamy bin Ladena zaatakować pakistańskich chrześcijan. "Jesteśmy dla nich łatwym celem, w sytuacji, gdy nie mogą zaatakować Stanów Zjednoczonych" - ostrzegł pakistański hierarcha i zażądał od władz Pakistanu wzmożenia ochrony mniejszości religijnych mieszkających w tym kraju. Z kolei rzecznik Episkopatu Indii ks. Bapu Joseph poinformował, że chrześcijanie w Indiach będą się modlić o to, by zabicie przywódcy Al-Kaidy nie wywołało fali ataków odwetowych ze strony radykałów islamskich. Przedstawiciel Komisji do Spraw Jedności Chrześcijan i Dialogu Międzyreligijnego Episkopatu Bangladeszu stwierdził, iż zabicie Osamy bin Ladena z pewnością przyczyni się do wzrostu esktremizmu islamskiego w tym kraju. Obserwatorzy wydarzeń w Azji Południowej coraz częściej zauważają, że wojna z terrorem uznawana jest za wojnę z islamem. "Wojna z terrorem stała się w oczach mieszkańców Pakistanu wojną przeciw islamowi" - wyjaśnia Imran Khan, opozycyjny polityk pakistański. W tej sytuacji nietrudno o wybuch konfliktu muzułmańsko-chrześcijańskiego w tej części świata - ostrzegają przedstawiciele chrześcijan.




Przebywający we Włoszech były prezydent Lech Wałęsa na wiadomość o zabiciu Osamy bin Ladena powiedział włoskim dziennikarzom w poniedziałek: "Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie".

"Jestem zwolennikiem drogi sądowej i przeciwny karze śmierci, ale to przecież bin Laden wydając wyroki nigdy nie odwoływał się do sądów i stosował karę śmierci. Był pierwszą ofiarą swego własnego postępowania" - powiedział Wałęsa w Rimini.

Były prezydent dodał następnie: "Terroryzm to kwestia globalna i należy stawiać jej czoła globalnie".

niedziela, 10 kwietnia 2011

Moc szatana

Moc szatana nie jest nieskończona. (KKK 395). Zły duch nie może bezpośrednio oddziaływać na wolę oraz intelekt człowieka oraz nie zna tajników ludzkiego sumienia. Nie może przeszkodzić w budowaniu Królestwa Bożego. Jego działanie jest ograniczone poprzez Opatrzność Bożą i przez dobrą wolę człowieka.
Trzeba jednak pamiętać, że szatani zachowali swoją anielska naturę ze wszystkimi jej przymiotami. Ich uzdolnienia przewyższają zdolności ludzkie, mają o wiele bardziej rozwinięta inteligencję, a co za tym idzie, potrafią z dużą dokładnością przewidzieć zdarzenia przyszłości, a nawet zdrowia poszczególnych ludzi. Posiadają wiedzę o prawach natury oraz właściwościach fizycznych stworzonego świata. Potrafią wpływać na zmysły człowieka poprzez pobudzanie naturalnych żądz, wprowadzanie w niepokój, a nawet poprzez urojenia. Szatani w pewnych szczególnych warunkach mogą wywoływać halucynacje i fałszywe objawienia, przybierać postaci zwierząt, ludzi, aniołów, a nawet Matki Bożej czy samego Jezusa Chrystusa. Świętemu o. Pio szatan pokazywał się w postaci nagich kobiet, a św. Faustynie w obrazie przerażającego kocura. Znane są historie pozorowanych widzeń, kiedy to zły duch przybierał wygląd Świętych z Nieba i posługując się pychą widzących, nieautentycznymi darami duchowymi oraz fałszywymi cudami mamił ludzi zakamuflowanym, antyewangelicznym przesłaniem. Szatan skrywając się pod pozorem dobra i rozwoju duchowego, potrafi wciągać łatwowiernych w pułapkę fałszywej mistyki.
Diabeł w pewnych okolicznościach jest zdolny opętać człowieka, tzn. przejąć kontrolę nad ludzkim ciałem i posługiwać się nim wbrew woli opętanej osoby. Opętanie demoniczne stanowi najbardziej jawną formę okazania mocy diabelskiej. Zwykle jest skutkiem dobrowolnego trwania w grzechu lub odbywania niebezpiecznych praktyk o jawnym bądź ukrytym charakterze okultystycznym. Pan Jezus egzorcyzmował opętanych i powierzył sprawowanie tego sakramentalium swoim apostołom. Egzorcyzm musi iść w parze z nawróceniem opętanego człowieka, ponieważ, jak poucza Ewangelia, raz wyrzucony diabeł może wrócić i szkodzić ze zdwojona siłą, jeśli ów człowiek nie oczyści swojej duszy (Mt 12, 43-5). Ale wobec świętości zawsze na jaw wychodzi prawdziwa, tchórzliwa natura diabła.

Czy szatan może zostać zbawiony?

Katechizm Kościoła Katolickiego stwierdza, że upadek aniołów polegał na wolnym wyborze dokonanym przez te duchy stworzone, które radykalnie i NIEODWOŁALNIE odrzuciły Boga i Jego Królestwo. "Nieodwołalny charakter wyboru dokonanego przez aniołów, a nie brak nieskończonego miłosierdzia Bożego sprawia, że ich grzech nie może być przebaczony" - czytamy w KKK 393.
Katechizm powołuje się w tym miejscu na św. Jana Damasceńskiego, który napisał : "Nie ma dla nich skruchy po upadku, jak nie ma skruchy dla ludzi po śmierci" (De fide orthodoxa, II, 4: PG 94, 877 C). A więc według Katechizmu Bóg przebaczyłby Szatanowi, gdyby ten nawrócił się, ale ponieważ Szatan nie nawróci się, nie może uzyskać przebaczenia i być zbawiony. Skąd jednak pewność, wyrażona w Katechizmie, że Szatan nigdy się nie nawróci? Otóż jest to konsekwencja pewnych przyjętych apriorycznie założeń dotyczących natury bytów duchowych. Zgodnie z tymi poglądami Bóg po stworzeniu aniołów postawił ich przed wyborem i ten wybór zdeterminował ich już całkowicie. Podobnie jak los człowieka określony jest w momencie jego śmierci, tak los aniołów został określony w momencie ich jednorazowego aktu wyboru między posłuszeństwem Bogu a buntem.
W dziejach myśli teologicznej co jakiś czas odradzała się jednak nadzieja, że Szatan kiedyś okaże skruchę. Było to związane z ideą apokatastazy (wiarą w powszechne zbawienie, przywrócenie całemu stworzeniu stanu pierwotnej bezgrzeszności i jedności z Bogiem, które nastąpić ma u kresu czasów po ostatecznym zwycięstwie dobra nad złem). Idea ta bliska była szczególnie chrześcijaństwu wschodniemu.
Pogląd o możliwości zbawienia Szatana przypisuje się w pierwszej kolejności Orygenesowi (ok. 185 - ok. 254), należy jednak zaznaczyć, że ten najbardziej chyba genialny i odważny myśliciel pierwszych wieków nie głosił wyraźnie poglądu o uczestnictwie Szatana w końcowej apokatastasis, choć skłonności tej można dopatrzeć się w całokształcie jego wywodów. Później ideę apokatastazy rozwijali tacy ojcowie wschodni jak Dydym Aleksandryjski, Diodor z Tarsu, Teodor z Mopsuestii, czy Grzegorz z Nazjanzu. W najbardziej wyraźny sposób spotykamy ją u św. Grzegorza z Nyssy (ok. 330 - ok. 395), który wprost głosił wiarę w zbawienie Szatana i nigdy nie został za to potępiony.
Św. Izaak Syryjczyk z Niniwy (VII w.) ułożył nawet modlitwę za demony, gdyż wierzył, że modlenie się w ich intencji jest rzeczą chwalebną i wskazaną.
W teologii prawosławnej XIX wieku nadzieję na pojednanie Szatana z Bogiem głosił Niesmiełow, który podkreślał, że żadna istota nie została stworzona do zagłady, nawet Szatan, a więc Bóg pragnie również jego zbawienia. Najwybitniejszym jednak przedstawicielem myśli prawosławnej, który rozwinął koncepcję zbawienia Szatana, był Sergiusz Bułgakow. Według niego Szatan jest istotą cierpiącą i jego cierpienie doprowadzi go do skruchy. Szatan nie przestaje bowiem być stworzeniem Bożym, które zna swoje pochodzenie i swoją pustkę. Mimo buntów pychy i egoizmu proces nawrócenia, raz zapoczątkowany będzie postępował naprzód. Szatan musi jednak przeżyć do końca swą szatańską pustkę i złość, zanim nawróci się. Jeżeli źródeł buntu Szatana należy szukać w jego wolności, w niej również należy szukać możliwości lub niemożliwości zbawienia Szatana. Wraz z Paruzją, Szatan zostanie odsunięty od tego świata. Stanie się istotą pustą, zamarłą, która nikogo już nie oszuka.
Według Bułgakowa Bóg pozwolił na kuszenie Hioba, bo doświadczenie miłości i sprawdzian dobra były potrzebne nie tylko Hiobowi, ale także Szatanowi, aby coś mu pokazać. Podobne znaczenie miało kuszenie Jezusa. Było w tym wydarzeniu to doświadczenie Bożej miłości, którą Szatan zna i dzięki której istnieje. To doświadczenie nie przyczyniło się jednak do "zawrócenia Szatana na drogę pokuty". Dopiero podczas drugiego przyjścia Chrystusa dokona się, według Bułgakowa, rzeczywiste wypędzenie Szatana, a pustka, która stanie się jego udziałem, da mu możliwość powrotu na drogę prawdziwej wolności. W naturze Szatana zawarte są ku temu predyspozycje, bo Szatan nie przestał przecież być stworzeniem Bożym, a każde stworzenie zachowuje w sobie ontologiczne wspomnienie Dobra, z którego się wywodzi. To wspomnienie stanowi "świętą anamnezę" i zalążek zbawienia. Szatan również pamięta swój stan sprzed upadku i tęskni za nim. Zbawienie Szatana jednak nie może być jednostronnym aktem Szatana. On również potrzebuje pomocy Boga, aby się nawrócić. Jest jednak pewien istotny problem. Czy zbawcza ofiara Chrystusa ogranicza się tylko do rodzaju ludzkiego? Wydaje się, że skoro Syn Boży, stał się człowiekiem, odkupienie dotyczyć może tylko ludzkości. A jednak św. Grzegorz z Nyssy właśnie w ofierze Chrystusa upatrywał możliwość zbawienia Szatana. Twierdził on, że zbawienie dokonane przez Chrystusa na krzyżu ma wpływ również na losy upadłych aniołów, którzy pozostają przecież w ścisłym związku z naszym światem.
Bułgakow stwierdza, że nie można ograniczać miłości Boga i mocy odkupienia tylko do rodzaju ludzkiego. Jest to bliskie teologii Theilarda de Chardin, który mówił o odkupieniu WSZELKIEGO stworzenia, co sugeruję możliwość dokupienia przyrody oraz świata istot duchowych. Wśród teologów katolickich nadzieję dla Szatana widział kardynał Hans Urs von Balthazar. Obecnie zaś jest ona głoszona przez "teologów nadziei", do których w Polsce zalicza się ks. prof. Wacław Hryniewicz (uważa on, że nie można mieć pewności powszechnego zbawienia, skoro ta pewność została przez Biblię wykluczona, bo według Biblii jeżeli całkowicie odrzucimy Boga, grozi nam piekło, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby mieć nadzieję, iż Bóg nie dopuści do tego, by ktokolwiek znalazł się w piekle).
Żywą dyskusję wywołała swego czasu książka Giovanniego Papiniego "Il Diavolo". W Szatanie Papini widzi nie tylko symbol mocy wrogich Bogu i osobowe wcielenie zła, ale przede wszystkim najbardziej nieszczęśliwe spośród stworzeń. W swej książce dał wyraz chrześcijańskiej i ludzkiej nadziei na jego ostateczne pojednanie z Bogiem. Upatrywał w tym wręcz przedziwną misję człowieka . Według Papiniego przez miłość, pokorę i posłuszeństwo ludzie mogą pomóc Szatanowi pojednać się z jego Stwórcą. Zwłaszcza zaś chrześcijanie powinni wyzwolić się od nienawiści do Szatana, sam Chrystus bowiem nakazał miłować nieprzyjaciół (Mt 5, 44). Wieczne potępienie Szatana byłoby, według Papiniego, "absurdalnym upokorzeniem dla Stwórcy, wprowadzeniem wiecznego dualizmu dobra i zła". Bóg miłujący wszystkie swoje stworzenia (a więc również Szatana), musiałby wówczas cierpieć bardziej niż Szatan. Czy, opierając się na wnioskach średniowiecznych filozofów o naturze bytów anielskich, musimy cięgle podtrzymywać tezę, że "diabelstwo jest niereformowalne"?
Czy jednak Biblia daje jakiekolwiek podstawy, aby przyjmować, że Szatan może pojednać się z Bogiem? Teologowie nadziei powołują się na Flp 2, 8-11, gdzie jest napisane, że na imię Jezusa zegnie się wszelkie kolano istot niebieskich, ziemskich i podziemnych, a wszelki język wyzna, że Jezus jest Panem ku chwale Ojca. Według niektórych egzegetów może to być odniesione także do upadłych aniołów. Użyte słowo "homologein" oznacza akt dobrowolnego wyznania, a nie wymuszonego. Wyznanie takie mogą złożyć upadłe duchy anielskie jedynie wówczas, jeśli się nawrócą.
Jezus modlił się "przebacz im, bo nie wiedzą co czynią" (Łk 23, 34). Czy można ufać, że ta wszech przebaczająca modlitwa dotyczyła Szatana, głównego winowajcę i przeciwnika? Według ks. Hryniewicza Szatan w swym zaślepieniu również nie wiedział do końca, co czyni, a zło czynione przez niego, Bóg wyprowadził na jeszcze większe dobro (por. "jam jest tej siły cząstką drobną, co zawsze złego pragnie, i zawsze czyni dobro" - "Faust" Goethego).
W teologii czasami mówi się o Szatanie jako o anty-osobie. Osoba zakłada pozytywną relację ontyczną do innej osoby. Jeżeli ujmujemy Szatana jako tego, który w całości i radykalnie zwraca się przeciwko Bogu, będącego miłością, może on być określony jako anty-osoba czyli czysta negacja. Ale czy Szatan naprawdę zwrócił się PRZECIW Bogu? Jeżeli przyjmujemy, że zbuntował się, bo pragnął zająć miejsce Boga i nie chciał Mu służyć, Szatan jest faktycznie wrogiem Boga. Takie poglądy są jednak niezgodne z Biblią, która ukazuje Szatana przede wszystkim jako wroga człowieka. Działalność Szatana nie jest zwrócona przeciw Bogu, ale przeciw człowiekowi. W ST Szatan pokazany jest jako ten, który przez cały czas służy Bogu, ale pełni w niebie funkcję oskarżyciela ludzkości (więcej na ten temat zob. w artykule: Szatan i demonologia).
Warto wrócić w tym miejscu do refleksji Papiniego związanej z miłością nieprzyjaciół. Skoro jako chrześcijanie jesteśmy wezwani, aby modlić się za naszych nieprzyjaciół, czy mamy prawo modlić się za Szatana, który jest naszym największym wrogiem? Czy miłość bliźniego dotyczy tylko ludzi? A może Szatana również można nazwać naszym bliźnim, gdyż jest tak jak my bytem stworzonym przez Boga i obdarzonym inteligencją? W "Kalendarzu Ekumenicznym 2001" ukazał się mój artykuł, zatytułowany właśnie "Szatan - nasz bliźni?", co było swoistą intelektualną prowokacją. Wiele osób zarzuciło mi wówczas balansowanie na krawędzi herezji, zwłaszcza, że w artykule wyraziłem opinię, że nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy wzorem św. Izaaka Syryjczyka modlili się za Szatana. Oczywiście od razu nasuwa się pytanie, po co modlić się za Szatana, skoro on jest złem i według katechizmu nigdy się nie nawróci, bo grzech bytu duchowego jest nieodwracalny i determinujący. Nie wiem, czy Szatan kiedykolwiek się nawróci, ale trudno mi podzielać pewność, że jest to absolutnie niemożliwe. Po prostu nie wiem. Myślę jednak, że mogę modlić się, aby został on zbawiony.
Według mnie, współczując Szatanowi i modląc się za niego, odnieślibyśmy nad Szatanem prawdziwe zwycięstwo moralne. Księga Mądrości mówi nam, że "przez zawiść Diabła śmierć weszła na świat" (Mdr 2, 24). Co było przedmiotem tej zawiści i zazdrości Szatana? Jak już pisałem w innych artykułach, Szatan był zazdrosny o miłość Boga do człowieka. Zachłannie i egoistycznie pragnął jej tylko dla siebie, ewentualnie dla innych istot zrodzonych że światła, nie chciał się nią natomiast dzielić z istotami "ulepionymi z błota".
Z tej egoistycznej, zazdrosnej i chorej "miłości" do Boga narodziła się jego nienawiść do człowieka. Czy odpłacić mu za to powinniśmy także naszą nienawiścią? Nic bardziej nie upokorzy go, niż nasza modlitwa za niego, bo to będzie świadczyło o naszej wyższości. Szatan uważał, że nie zasługujemy na Bożą miłość i jesteśmy godni pogardy. W ten sposób możemy mu pokazać, że się mylił. W jednym z wierszy Tadeusza Micińskiego upadły anioł wypowiada przejmujące słowa: "Jam otchłań tęcz, a płakałbym nad sobą". Ten potężny duchowy byt może budzić litość w nas - istotach ulepionych z błota. Właściwie powinniśmy współczuć Szatanowi, że poprzez swoją zazdrość o człowieka zerwał więź z Bogiem, którego miłości pragnął. Zgodnie z obietnicą św. Pawła kiedyś będziemy "sądzić aniołów". Czy dotyczy to również Szatana? A jeśli tak, czy stać nas, aby powiedzieć Szatanowi: "Pragnąłeś mnie zniszczyć, bo zazdrościłeś mi, że Bóg mnie kocha, ale ja ci przebaczam".

piątek, 18 lutego 2011

Poligamia- wielożeństwo

Wiele starożytnych Izraelitów były poligamicznych.
Król Salomon, który był uważany za mądrego i pobożnego powiedział, że miał siedemset żon i trzysta nałożnic. David miał dziewięćdziesiąt dziewięć kobiet i konkubin.
Lecz prawo Boże dla chrześcijan mówi jasno, że poligamia nie jest dozwolona .
cytaty :

Mt 19:4 "On, odpowiadając, rzekł: "Czy nie czytaliście, że ten, który ich stworzył, od początku uczynił ich mężczyzną i kobietą i powiedział: 'Z tego względu mężczyzna opuści ojca i matkę, a przylgnie do swej żony i oboje będą jednym ciałem'? Tak więc nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem"

1Kor 7:2 "jednakże ze względu na szerzenie się rozpusty niech każdy mężczyzna ma własną żonę i niech każda kobieta ma własnego męża."

1Tm 3:2 "dlatego też nadzorcą winien być; człowiek nieposzlakowany, mąż jednej żony"

1Tm 3:12 "Słudzy pomocniczy niech będą mężami jednej żony"

Tt 1:6 "jeżeli jest jakiś mężczyzna wolny od oskarżenia, mąż jednej żony"

Kim była żona Kaina?

Skąd Kain wziął sobie żonę, skoro on sam był pierwszym dzieckiem Adama i Ewy 1 MOJŻ. 4,1? Nie ma tu wielkiej tajemnicy. Kain miał rodzeństwo. Nie tylko Abla 1 MOJŻ.4,2 i Seta 1 MOJŻ. 4,25, ale również innych braci oraz siostry: „Po zrodzeniu Seta żył Adam osiemset lat i zrodził synów i córki” 1 MOJŻ. 5,4.
Pierwsze małżeństwa bracia zawierali z siostrami. Niektórych to bulwersuje, gdyż później Bóg zakazał takich związków 3 MOJŻ. 18-20. Należy jednak pamiętać, że zakaz pojawił się dopiero w czasach Mojżesza. Jeszcze 400 lat wcześniej, Abraham mógł poślubić swoją siostrę — Abraham i Sara mieli tego samego ojca, choć różne matki 1 MOJŻ. 20,12.
Zakaz związków między bliskimi krewnymi ma moc prawną w większości krajów świata, gdyż rodzi się z nich duży procent upośledzonych dzieci. Do niedawna nie znano przyczyny tego zjawiska. Dziś wiadomo, że powodują je omyłki (mutacje) w kodzie genetycznym, które nakładają się na siebie u dzieci osób blisko spokrewnionych, które dziedziczą zdegenerowany gen zarówno ze strony ojca, jak i matki.
W czasach Kaina nie było jeszcze tego problemu, gdyż pierwsze pokolenia ludzi nie miały zdegenerowanych genów. Bóg stworzył wszystko jako „bardzo dobre” 1 MOJŻ. 1,31. Kain mógł pojąć za żonę siostrę, bratanicę czy siostrzenicę bez negatywnych skutków dla przyszłych pokoleń. Odkąd jednak zaistniał grzech, proces degeneracji stopniowo dotknął także kod genetyczny, w którym zaczęły pojawiać się mutacje. Po 2500 lat Bóg musiał zakazać związków między krewnymi, aby uchronić lud Boży przed degeneracją 3 MOJŻ. 18-20. Ponadto w czasach Mojżesza na ziemi żyło już tyle ludzi, że nawet naród wybrany, z którego potomkowie Abrahama mieli brać żony, był dość liczny 2 MOJŻ. 12,37, aby nikt nie musiał szukać żony w swej rodzinie, tak jak Abraham.

Małżeństwo

Biblia na temat małżeństwa

Którymi przykazaniami Bóg ochrania małżeństwo? Siódmym i dziesiątym.

Biblia mówi: „Nie cudzołóż." i „...nie pożądaj żony bliźniego..." 2 MOJŻ. 20,14.17 (BW)

Jezus podał jedyny, dopuszczalny powód zakończenia małżeństwa.
Biblia mówi: „A Ja wam powiadam, że każdy, kto opuszcza żonę swoją, wyjąwszy powód wszeteczeństwa, prowadzi ją do cudzołóstwa, a kto by opuszczoną poślubił, cudzołoży." MAT. 5,32 (BW)

Jak długo powinno trwać małżeństwo?
Biblia mówi: „Albowiem zamężna kobieta za życia męża jest z nim związana prawem; ale gdy mąż umrze, wolna jest od związku prawnego z mężem." RZYM. 7,2 (BW)

Biblia podaje kilka rad na temat kogo powinniśmy wybierać na współmałżonków.
Biblia mówi: „Nie chodźcie w obcym jarzmie z niewiernymi; bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością?" 2 KOR. 6,14 (BW)

Flirt i pożycie seksualne są błogosławione przez Boga tylko w związku małżeńskim.
Biblia mówi: „Niech będzie błogosławiony twój zdrój, a raduj się z żony twojej młodości! Miłej jak łania, powabnej jak gazela! Niech jej piersi zawsze sprawiają ci rozkosz, upajaj się ustawicznie jej miłością!" PRZYP. 5,18-19 (BW)