piątek, 18 lutego 2011

O końcu świata

Zdarza się, że myśląc o rzeczach ostatecznych, rozważamy również koniec świata. Często kojarzy się nam z ogólnoświatową zagładą, zniszczeniem życia na Ziemi. Jednak zapominamy, że każdego z nas czeka nasz własny koniec świata – śmierć. Ojciec Leon podjął ten niełatwy temat.
Próbuje odpowiedzieć na pytania co dokładnie oznacza koniec świata, czy można przewidzieć czas, w którym nastąpi? Jak będzie wyglądał i jak się do niego przygotować? Czy w ogóle można się przygotować? Czy udało się znaleźć odpowiedzi na te trudne kwestie? Zobaczcie sami! :)

Biblia o końcu świata :

Początek Księgi Rodzaju opowiada o stworzeniu świata i człowieka. Zakończenie ostatniej księgi Nowego Testamentu i całej Biblii zawiera zapowiedź powtórnego przyjścia Pana, które nastąpi wraz z ustaniem doczesności. Uwielbiając Boga, który powołał świat do istnienia, Pismo św. zapowiada nie całkowity koniec świata, lecz jego najgłębszą przemianę. Dokona jej Bóg, Stwórca świata, który będąc Miłością, niezmiennie pragnie, aby wszystko, co żyje, a szczególnie ludzkość, w jedności i łączności z Nim osiągnęła zbawienie, czyli szczęśliwość wieczną.

I ujrzałem niebo nowe i ziemię nową (Ap 21,1)
Wraz ze stworzeniem świata został ustanowiony przez Boga widoczny wszędzie porządek. Dzięki niemu świat trwa, jego poszczególne elementy zaś, chociaż się między sobą różnią, a nawet sobie przeciwstawiają, widziane razem, współtworzą harmonijny kosmos. Opatrzność Boża stale czuwa, aby ta wspaniała całość rozwijała się, w czym decydującą rolę odgrywa cud przekazywania życia. Właśnie w tym Bożym darze znajduje wyraz dopuszczenie wszystkich istot żywych, wśród których człowiek zajmuje absolutnie uprzywilejowaną pozycję, do ustawicznej kontynuacji dzieła stworzenia.
Żywa świadomość początku wszystkiego kieruje ludzką uwagę ku perspektywie końca. Przyczynę stworzenia świata i człowieka stanowi bezgraniczna miłość Boga. Powołując wszystko do istnienia, Bóg niejako podzielił się niezmiernym bogactwem swojego wewnętrznego życia, dzięki któremu istnieje On jako Ojciec, Syn i Duch Święty. Stwarzając człowieka "na swój obraz i podobieństwo", obdarzając go rozumem i wolną wolą, Bóg od początku przeznaczył go do życia ze sobą, czyli życia wiecznego. Wprawdzie grzech pierworodny rzucił potworny cień na ów pierwotny zamiar Boży, ale go nie zniweczył. "Śmierć weszła na świat przez zawiść diabła" (Mdr 2,24), ale Bóg przezwyciężył jedno i drugie. Dzieło stworzenia zostało przez Niego ubogacone o równie wspaniałomyślne dzieło zbawienia, którego szczyt stanowi wcielenie Syna Bożego w osobie Jezusa z Nazaretu. Jezus nie tylko potwierdził, lecz wyraźnie ukazał, że Bo jest Miłością.
Przejściowość porządku świata, w którą wpisany jest również los każdego człowieka, wyznaczony przez poczęcie, narodziny, życie i śmierć, wskazuje, że jesteśmy obecnie osadzeni w doczesności. Biblia wielokrotnie mówi, że "dzieje początków" mają swój odpowiednik w nieuchronnym "końcu" wszystkiego.
Takiej nadziei dał wyraz już starotestamentowy prorok Izajasz (65,17; 66,22), namalowane zaś przez niego obrazy odnowionego i odmienionego świata nawiązują do rajskiego ogrodu Eden, który zapoczątkował hojne obdarowywanie człowieka przez Boga. O ile w swoich początkach świat został powołany do istnienia z niczego, o tyle koniec świata wcale nie oznacza obrócenia go w nicość. Gdyby tak miało się stać, życie byłoby nie do zniesienia. Obróceniu się świata w nicość skutecznie zapobiega pełna miłości Opatrzność Boża, której przejawy rozpoznajemy w jego harmonijnym trwaniu. Owocem i przejawem tejże miłości będzie też ta przemiana, na skutek której doczesność ustąpi miejsca wieczności.
Ludzie obawiają się "końca świata", tak jakby miał on być całkowitym unicestwieniem wszystkiego. Boją się, że przestaną istnieć. Lęk ten można słusznie nazwać egzystencjalnym. Tymczasem dzieło zbawienia dokonane przez Jezusa Chrystusa stanowi dowód, iż "Bóg tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3,16). Śmierć człowieka nie jest bezwzględnym końcem, lecz dzięki radykalnej przemianie dokonanej przez Boga, Pana życia, bramą do nowego sposobu egzystencji. Podobnie "koniec świata" nie oznacza popadnięcia w nicość, ale "niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły" (Ap 21,1).
Powiedz nam, kiedy to nastąpi (Mt 24,3)
Na kartach Starego Testamentu wielokrotnie mówi się o ustaniu tego porządku świata, którego częścią aktualnie jesteśmy. Radykalną interwencję Bożą przedstawia się jako swoiste przejście przez pierwotny chaos, które ma gruntownie przemienić świat i oczyścić go. Ponieważ nie sposób sobie to wyobrazić, Biblia operuje obrazami przywołującymi opowiadanie o stworzeniu świata i człowieka. Także Nowy Testament potwierdza, że wszystkie żywioły zostaną wstrząśnięte, przez co "stary" świat doczeka się odnowienia, jakiego sam nigdy nie byłby w stanie osiągnąć. Część biblijnych obrazów budzi grozę, gdyż przyzwyczajeni do harmonii dzieła stworzenia lękamy się takich zjawisk, jak trzęsienie ziemi (Iz 24,19), całkowite zaćmienie słońca, księżyca i gwiazd (Iz 13,10; Jl 2,10; 4,15), zupełny bezład czy pustka (Jr 4,23-26; Mt 24,29-31). Osadzeni w doczesności, tylko ją znamy. Nawet jeśli mocno ufamy Bogu, nie potrafimy przewidzieć ani określić, na czym wieczność będzie polegała. Nowość Bożego działania będzie w niej aż tak wielka, że słusznie można ją nazwać "nowym stworzeniem".
Doczesność oznacza osadzenie w czasie. Z tego względu także spodziewany "koniec" chcemy ująć chronologicznie i wręcz ustalić jego datę. Takiej ciekawości dawali również wyraz uczniowie Jezusa. Odpowiadając im, nauczał, że koniec obecnego porządku świata jest nierozerwalnie związany z Jego powtórnym przyjściem, które nastąpi wtedy, gdy dzieło zbawienia uzyska swoje ostateczne spełnienie. Niepotrzebny jest jednak lęk, podobnie jak niepotrzebne są dociekania, kiedy się to stanie, gdyż "o owym dniu i godzinie nikt nie wie, nawet aniołowie niebiescy, tylko sam Ojciec. A jak było za dni Noego, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Albowiem jak w czasie przed potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali, aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki, i nie spostrzegli się, aż przyszedł potop i pochłonął wszystkich, tak również będzie z przyjściem Syna Człowieczego" (Mt 24,36-39).
Ostateczna przemiana doczesności tak, iż przemieni się ona w udział w Bożej wieczności, wiąże się z powszechnym sądem Boga nad światem i ludzkością. Będzie to przede wszystkim przywrócenie zachwianej przez grzech sprawiedliwości, czyli zwycięstwo dobra nad złem. W sądzie ostatecznym Bóg najpełniej objawi swoją miłość, którą ukazał już w swoim Synu. "Albowiem Bóg nie posłał swego Syna po to, by świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony" (J 3,17). Owoce miłości Bożej są stale obecne i widoczne w świecie, a doświadczają ich ci, którzy otwierają się na Boga i Jego łaskawość. Chrześcijanin zamiast lęku o "koniec świata", winien pielęgnować i krzewić postawę bezgranicznego zaufania Bogu i Jego miłosierdziu. To, co nas ostatecznie czeka, będzie postrzegane i przeżywane jako najpełniejsze urzeczywistnienie zbawczych zamiarów Stwórcy i Zbawiciela.
Wskazania Jezusa przynoszą ulgę: w miejsce zbędnej ciekawości, która pobudza do umiejscowienia w czasie i przewidzenia najbardziej tajemniczych zamysłów Boga, trzeba wybrać czujność, której sedno stanowi współpraca z Bogiem. Wynikająca z wiary w Niego pewność zbawienia świata i człowieka prowadzi do przekonania, że istnienie wszystkiego ma głęboki sens, i w momencie jedynie Bogu znanym świat zostanie zachowany od całkowitego zniszczenia i gruntownie odnowiony. Nowy porządek ustanowi wieczne królowanie Boga, dzięki któremu wszystko, co stworzył, zostanie przemienione ku doskonałości, jaka może być wyłącznie Jego darem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz