piątek, 18 lutego 2011

Objawienia fatimskie

Objawienia fatimskie - 13 maja 1917 roku Łucja (10 lat), Franciszek (9 lat) i Hiacynta (7 lat) pasa stado w Cova Da Iria, w parafii Fatima. Około południa, po odmówieniu różańca, jak to czynią zazwyczaj, wracają do swoich zabaw. Nagle widza błysk światła podobny do błyskawicy. Chcą odejść, lecz druga błyskawica rozświetla miejsce, w którym sie znajdują. A po chwili spostrzegają na szczycie młodego, zielonego dębu, "Panią jaśniejąca mocniej niż słońce". W rękach trzyma biały różaniec. Pani mówi do trojga pastuszków: "Nie bójcie sie, przychodzę z Nieba... Przyszłam prosić was o to, abyście przychodzili tutaj każdego 13-tego, przez kolejne 6 miesięcy o tej samej godzinie. Później powiem wam kim jestem i czego oczekuje. Wy pójdziecie do Nieba. Ofiarujcie sie Bogu, wyrazicie zgodę na wszystkie cierpienia jakimi zechce was doświadczyć, jako zadośćuczynienie za grzechy, którymi jest znieważany i jako przebłaganie za nawrócenie grzeszników. Dużo wycierpicie, ale laska Boża będzie waszym wsparciem. Odmawiajcie codziennie różaniec za pokój dla świata i koniec wojny".

Przez kolejnych 5 miesięcy Pani stawia sie na umówione spotkania. 13 czerwca wyjawia im, ze Franciszek i Hiacynta niebawem odejdą do Nieba, natomiast Łucja pozostanie jeszcze przez jakiś czas na ziemi, gdyż Jezus pragnie posłużyć sie nią, aby przy jej pomocy ludzie poznali i pokochali Maryje. Wyjaśnia im, ze "On chce, aby świat obdarzał nabożeństwem moje Niepokalane Serce; tym, którzy z wiara to przyjmą obiecuje zbawienie." 13-tego lipca prosi ich o kontynuowanie codziennego odmawiania różańca. "Poświęcajcie sie i często powtarzajcie: O Jezu to z miłości do Ciebie, za nawrócenie grzeszników i zadośćuczynienie za grzechy przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi..." Zapowiada: "Wojna skończy sie. Jednak jeśli ludzie nadal będą znieważać Boga, zacznie sie druga, jeszcze gorsza. Aby jej zapobiec przyjdę poprosić o poświecenie Rosji mojemu Niepokalanemu Sercu oraz o przyjmowanie zadość czyniącej komunii świętej w pierwsze soboty miesiąca. Jeśli moje prośby zostaną wysłuchane Rosja nawróci sie. W przeciwnym razie jej błędy rozprzestrzenia sie po świecie wywołując wojny i prześladowania Kościoła (...) Ojciec Święty dużo wycierpi, wiele narodów zostanie unicestwionych. Na końcu moje Niepokalane Serce zatriumfuje. Ojciec Święty dokona poświecenia Rosji, która nawróci sie..." Ponadto, wszystkim tym, którzy wierzą w objawienia, Pani obiecuje cud, który wydarzy sie 13-tego października . Każde z objawieni trwa kwadrans i przyciąga coraz większe tłumy świadków.

Podczas szóstego objawienia wydarzył sie wielki cud słoneczny, nazwany "tańcem słońca", oglądany przez 70 000 świadków. Został opisany przez ówczesne gazety następująco: "Słońce jest podobne do matowej, srebrnej blaszki i można patrzeć na nie bez najmniejszego trudu. Nie razi w oczy, nie oślepia. Można by powiedzieć, ze to zaćmienie. Słońce zadrżało, wykonało gwałtowne ruchy jakich nigdy dotychczas nie obserwowano, wykraczające poza wszelkie prawa kosmiczne... Słońce "tańczyło"..." Zjawiska tego nie zarejestrowało żadne obserwatorium astronomiczne - w związku z tym, nie można go nazwać naturalnym - a jednak zostało zaobserwowane przez tysiące osób - wierzących i niewierzących, dziennikarzy oraz przez ludzi, którzy znajdowali sie w odległości wielu kilometrów, co dowodzi, ze nie było to zbiorowe przywidzenie. Przed tym cudem Maryja powiedziała: "Ja jestem Panią Różańca Świętego. Chce, aby w tym miejscu wzniesiono na moja cześć kaplice; aby nie zaprzestano codziennego odmawiania różańca; aby nie znieważano już Boga, naszego Pana..." W czasie tego objawienia u boku Matki Bożej stal święty Józef i Dzieciątko Jezus. Później, Najświętsza Panna ukazała sie jeszcze Łucji (w 1925, 1926 i 1929 roku), aby prosić ja o obchodzenie pierwszych sobót miesiąca - odmawiając Różaniec, spowiadając sie i przyjmując Komunie święta w intencji naprawienia zniewag wyrządzonych Niepokalanemu Sercu Maryi.

Od 1917 roku tysiące pielgrzymów z całego świata nie przestaje nawiedzać Cova da Iria. Przez cały rok, każdego dnia przybywają, żeby modlić sie w tym miejscu. Jest ich około czterech milionów rocznie! Najsławniejszym spośród pielgrzymów był Ojciec Święty. Jan Paweł II przybył do tego sanktuarium dwukrotnie: 13 maja 1982, aby podziękować Najświętszej Pannie za to, ze rok wcześniej, w czasie zamachu na placu Świętego Piotra, uratowała mu życie i 13 maja 1991, w dziesiąta rocznice tego zamachu. Podarował Matce Bożej Fatimskiej kule, która została wyjęta z jego ciała w czasie operacji po zamachu. Kula ta została umocowana w koronie figury Maryi, ofiarowanej w 1946 roku przez portugalskie kobiety w podziękowaniu za wyzwolenie ich ojczyzny.



TAJEMNICE FATIMSKIE

w redakcji dokonanej przez siostrę Łucję w Trzecim Wspomnieniu z 31 sierpnia 1941, przeznaczonej dla biskupa
Leirii-Fatimy

Będę musiała przeto coś z tajemnicy powiedzieć i dać odpowiedź na pierwsze pytanie.

Co jest z tą tajemnicą? Wydaje mi się, że mogę to powiedzieć, bo z nieba otrzymałam na to pozwolenie. Przedstawiciele Boga na ziemi pozwolili mi na to już wiele razy i w wielu listach. Sądzę, że jeden z nich znajduje się
u księdza Biskupa. Napisany został przez księdza Jose Bernardo Goncalves, który mi każe napisać do Ojca Świętego. Jeden punkt w tym liście odnosi się do wyjawienia tajemnicy. Już o tym mówiłam, ale aby nie przedłużać tego pisma, które miało być krótkie, ograniczyłam się do tego, co najkonieczniejsze, zostawiając resztę (jeśli Bóg pozwoli) na lepszą okazję.W drugim piśmie opisałam już wątpliwości, które mnie dręczyły od 13 czerwca do 13 lipca, a które całkowicie znikły w czasie tego ostatniego widzenia. A więc tajemnica składa się z trzech odmiennych części. Z tych dwie teraz wyjawię:

Pierwszą więc była wizja piekła.

„Pani Nasza pokazała nam morze ognia, które wydawało się znajdować w głębi ziemi, widzieliśmy w tym morzu demony i dusze jakby były przezroczystymi czartami lub brunatnymi żarzącymi się węgielkami w ludzkiej postaci. Unosiły się w pożarze, unoszone przez płomienie, które z nich wydobywały się wraz z kłębami dymu. Padały na wszystkie strony jak iskry w czasie wielkich pożarów, bez wagi, w stanie nieważkości, wśród bolesnego wycia i rozpaczliwego krzyku. Na ich widok można by ogłupieć i umrzeć ze strachu. Demony miały straszne i obrzydliwe kształty wstrętnych, nieznanych zwierząt. Lecz i one były przejrzyste i czarne. Ten widok trwał tylko chwilę. Dzięki niech będą Matce Najświętszej, która nas przedtem uspokoiła obietnicą, że nas zabierze do nieba (w pierwszym widzeniu). Bo gdyby tak nie było, sądzę, że bylibyśmy umarli z lęku i przerażenia.

Następnie podnieśliśmy oczy ku naszej Pani, która nam powiedziała z dobrocią i ze smutkiem:

„Widzieliście piekło, dokąd idą dusze biednych grzeszników. Aby ich ratować, Bóg chce ustanowić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca. Jeśli zrobi się to, co ja wam mówię, wiele dusz zostanie uratowanych, nastanie pokój na świecie. Wojna się skończy. Ale jeżeli się nie przestanie obrażać Boga, to za pontyfikatu Piusa XI rozpocznie się druga, gorsza. Kiedy ujrzycie noc oświetloną przez nieznane światło, wiedzcie, że to jest wielki znak, który wam Bóg daje, że ukarze świat za jego zbrodnie przez wojnę, głód i prześladowania Kościoła i Ojca Świętego. Żeby temu zapobiec, przyjdę, by żądać poświęcenia Rosji memu Niepokalanemu Sercu i ofiarowania Komunii św. w pierwsze soboty na zadośćuczynienie. Jeżeli ludzie me życzenia spełnią, Rosja nawróci się i zapanuje pokój, jeżeli nie, Rosja rozszerzy swoje błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowania Kościoła. Sprawiedliwi będą męczeni, Ojciec Święty będzie bardzo cierpieć, wiele narodów zostanie zniszczonych, na koniec zatriumfuje moje Niepokalane Serce. Ojciec Święty poświęci mi Rosję, która się nawróci, a dla świata nastanie okres pokoju.”

Druga tajemnica: Niepokalane Serce Maryi

„Druga tajemnica odnosi się o nabożeństwa Niepokalanego Serca Maryi. Jak już poprzednio mówiłam, Nasza Pani 13 czerwca 1917 r. zapewniła mnie, że nigdy mnie nie opuści i że Jej Niepokalane Serce będzie zawsze moją ucieczką i drogą, która mnie będzie prowadziła do Boga. Mówiąc te słowa, rozłożyła swe ręce i przeszyła nasze serca światłością, która z nich płynęła. Wydaje mi się, że tego dnia to światło miało przede wszystkim utwierdzić w nas poznanie i miłość szczególną do Niepokalanego Serca Maryi, tak jak to było w dwóch innych wypadkach odnośnie do Boga i do tajemnicy Trójcy Przenajświętszej. Od tego dnia odczuliśmy w sercu bardziej płomienną miłość do Niepokalanego Serca Maryi.”

Trzecia część tajemnicy wyjawionej 13 lipca 1917 w Cova da Iria

„Piszę w duchu posłuszeństwa Tobie, mój Boże, który mi to nakazujesz poprzez Jego Ekscelencję Czcigodnego Biskupa Leirii i Twoją i moją Najświętszą Matkę.

Po dwóch częściach, które już przedstawiłam, zobaczyliśmy po lewej stronie Naszej Pani nieco wyżej Anioła trzymającego w lewej ręce ognisty miecz; iskrząc się wyrzucał języki ognia, które zdawało się, że podpalą świat; ale gasły one w zetknięciu z blaskiem, jaki promieniował z prawej ręki Naszej Pani w jego kierunku; Anioł wskazując prawą ręką ziemię, powiedział mocnym głosem: Pokuta, Pokuta, Pokuta! I zobaczyliśmy w nieogarnionym świetle, którym jest Bóg: „coś podobnego do tego, jak widzi się osoby w zwierciadle, kiedy przechodzą przed nim” Biskupa odzianego w Biel „mieliśmy przeczucie, że to jest Ojciec Święty”. Wielu innych Biskupów, Kapłanów, zakonników i zakonnic wchodzących na stromą górę, na której szczycie znajdował się wielki Krzyż zbity z nieociosanych belek
jak gdyby z drzewa korkowego pokrytego korą; Ojciec Święty, zanim tam dotarł, przeszedł przez wielkie miasto w połowie zrujnowane i na poły drżący, chwiejnym krokiem, udręczony bólem i cierpieniem, szedł modląc się za dusze martwych ludzi, których ciała napotykał na swojej drodze; doszedłszy do szczytu góry, klęcząc u stóp wielkiego Krzyża, został zabity przez grupę żołnierzy, którzy kilka razy ugodzili go pociskami z broni palnej i strzałami z łuku i w ten sam sposób zginęli jeden po drugim inni Biskupi Kapłani, zakonnicy i zakonnice oraz wiele osób świeckich, mężczyzn i kobiet różnych klas i pozycji. Pod dwoma ramionami Krzyża były dwa Anioły, każdy trzymający w ręce konewkę z kryształu, do których zbierali krew Męczenników i nią skrapiali dusze zbliżające się do Boga.Tuy-3-1-1944.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz